400/400 misja wypełniona. Jesteśmy w Trokach!

Środa, 06.06.2012. Ranek zaskakuje nas znów pięknym słońcem. Przed nami ostatni etap rajdu. Zbieramy rzeczy z pokoi i wyruszamy na umówione poprzedniego dnia spotkanie z Merem Solecznik Zdzisławem Palewiczem. Po kilku minutach rozmowy wiemy już gdzie się znajdujemy, jak ważne to miejsce dla Polaków na mapie Litwy i jak wiele szacunku i miłości do Polski i LItwy tkwi w sercach poznanych właśnie osób. Obok litewskich wszędzie polskojęzyczne tablice, napisy, tabliczki ulic, wydawnictwa. Wszędzie spotykamy się z przykładami jak poprawnie układać stosunki z mniejszościami narodowymi  w swoich krajach. To spotkanie jest prawdziwą lekcją patriotyzmu. Wyjeżdżamy serdecznie się żegnając. Pozostawiamy nasze pozdrowienia i materiały promocyjne dla punktu informacji turystycznej. 
               Wyruszamy na ostatni 80 km etap. To najdłuższy z odcinków naszego rajdu „400 km na 400 lecie Giżycka”. Droga wiedzie przez leśne zakątki, wije się w górę i w dół. Maleńkie chatki w siedliskach porozrzucanych samotnie pośród hektarów pól i łąk radują nasze oczy swoimi kolorowymi gankami, żółto zielonymi okiennicami, plecionymi z gałęzi opłotkami. Wciąż jednak większość z nich pokryta jest wszechobecnym eternitem. Gdzieniegdzie natrafiamy na ciekawe „swojsko brzmiące” nazwy miejscowości. Po 30 km drogi docieramy do punktu odpoczynku. Ku naszemu zaskoczeniu okazuje się, że do „rajdowego” busa podjechało osobowe auto, a nasz kierowca żywo gestykuluje w rozmowie z kierowcą. Pan Julijusz Aładowicz, gorący patriota, pasjonat historii a jednocześnie poeta, zobaczywszy biało czerwone barwy chorągiewek zatrzymał się przy nas i opowiedział nam o swoich rodzinnych korzeniach, prochach przodków spoczywających w ojczystej ziemi, o pełnym emocji najnowszym tomiku poezji który poświęcił Polsce i Litwie. Nasz rozmówca swoje środki finansowe przeznacza na ratowanie starych grobów i pomników, dba o mogiły poległych partyzantów. To było kolejne tego dnia spotkanie wypełnione wspomnieniami, szacunkiem do wspólnej polsko-litewskiej przeszłości i teraźniejszości. Otrzymaliśmy również dwa egzemplarze tomiku poezji z osobistym wpisem autora. Długo potem wspominaliśmy to spotkanie. Tak przemykaliśmy przez Rudniki, Butrymańce, Koleśniki, Białą Wakę…
Na kolejnych krótkich postojach rozmawiamy, przekazujemy życzenia z Giżycka oraz folderki zabrane ze sobą na rajd. Czas jednak nieubłaganie nam uciekał więc „depnęliśmy” z całej siły na pedały i 30 km drogą ekspresową A4 a potem przez ostatni 7 km odcinek szutrów dojechaliśmy do tablicy z napisem „TRAKAI”. Byliśmy naprawdę szczęśliwi i w pełni zadowoleni. Na koniec spotkaliśmy się z merem Trok, któremu przekazaliśmy nasze pozdrowienia i usłyszeliśmy wiele ciepłych i radosnych słów i życzeń. Pozostawiliśmy również uczniom szkół polskich z terenu rejonu Troki książki zebrane przez uczniów giżyckich szkół średnich, które zabraliśmy ze sobą w drogę.
               Na podsumowanie pewno jeszcze przyjdzie czas, ale już dziś dla wszystkich nas była to rowerowa wyprawa życia, niezwykła misja, którą mamy nadzieję zapamiętać długie lata. Przejechaliśmy 400 km, aby uczcić czterechsetne urodziny naszego miasta, stolicy Powiatu Giżyckiego. W ten sposób oddaliśmy hołd ludziom, którzy budowali jego historię przez cały ten czas. I szczęśliwie doprowadzili Giżycko do swoich okrągłych i zacnych urodzin. Przekazywali je kolejnym pokoleniom aż do dziś.
           Było to dla nas naprawdę wielkie wydarzenie, pełne nieoczekiwanych spotkań, sytuacji na drodze i wzajemnego poznawania się w drużynie uczestników rajdu. Zaczęło się w Giżycku, przez Olecko, Sejny, Alytus, Varenę, Soleczniki aż do Trok. Rajd „400 km na 400-lecie Giżycka” dobiegł końca. Być może ktoś kiedyś odnotuje to małe wydarzenie w monografii miasta, może za następne 400 lat ktoś znów wpadnie na podobny pomysł…

dane przejazdu: dystans – 80 km, średnia prędkość- 18,3 km/h, efektywny czas jazdy- 4,30 h, temp.:16,9 st. C., max prędkość-55,7  km/h

opr. K. Paternoga/WSO